Nie ważne, czy oglądając western kibicuje się Indianom, czy kowbojom, ich zapierające dech w piersiach walki najłatwiej sobie wyobrazić będąc w Parku Narodowym Arches, w stanie Utah. Miłośnicy bujnej roślinności raczej nie poczują się tam komfortowo, ale na pewno spodoba się on wszystkim poszukiwaczom unikalnych w skali światowej, skalnych krajobrazów.
Prezydent Hoover wydzielił tę część wyżyny Kolorado jako obszar ochronny w 1929. Decyzja ta była motywowana chęcią zachowania natury niezwykłej – surowej, ale niewątpliwie wzbudzającej zachwyt. Rzeczywiście, na całej kuli ziemskiej próżno szukać tak ogromnej przestrzeni (park rozciąga się na około 310 km kw.) przepełnionej formacjami z piaskowca. Słowo “Arches” oznacza łuki, ponieważ to tym kształtem charakteryzuje się większość skał.
Intrygujący krajobraz powstał dzięki milionom lat ruchów podziemnych złóż soli. To ona, w połączeniu z wodą oraz ekstremalnymi wahaniami temperatur, doprowadziła do pękania, a następnie załamywania się powierzchniowych warstw czerwonego i złotego kamienia oraz ich przesunięć wzdłuż powstających uskoków. W efekcie nie można narzekać na monotonię widoków podczas wycieczki, łuki oraz iglice są niepowtarzalne. Najciekawszym nadano nazwy, takie jak Wieże Sądu, Okna i Diabelski Ogród. Wizytówką jest Delikatny Łuk, który prezentuje się szczególnie majestatycznie w blasku zachodzącego słońca.
Na terenie parku zostały wytyczone szlaki, pozwalające podczas jednodniowego pobytu zobaczyć wszystkie znane atrakcje. Dokładne informacje na temat mijanych formacji można czerpać z zamieszczonych przy ścieżkach opisów lub od przewodników. Wielu z nich to potomkowie Indian Anasazi, którzy zamieszkiwali ten rejon przed kolonizacją. Na szczęście biali nie znaleźli w okolicy żadnych cennych kruszców, dzięki czemu nie zniszczono terenu. Właściwie jedynymi śladami obecności ludzi są ryty naskalne, wyżłobione przez lokalne plemiona.
Turystów do parku przyciąga przyroda nieożywiona, ale fauna i flora także mają w nim swoją skromną reprezentację. Roślinność jest półpustynna. Wysuszona, słona gleba nie zrodziła praktycznie nic poza kaktusami i agawami, ale w czasie krótkiego sezonu deszczowego da się również natknąć na piękne kwiaty. Wbrew pozorom, zwierząt jest tam bardzo wiele. Wprawni obserwatorzy mają szansę na wypatrzenie jaszczurek, węży, orłów, a nawet górskich lwów, czyli lokalnych pum.
Żeby odwiedzić ten magiczny zakątek wystarczy udać się do miasta Moab, na wschodzie Utah. Zaledwie 5 mil na północ od niego zaczyna się teren parku narodowego. Dużą zaletą jest to, że otwarty jest 24/dobę i to przez cały rok. Na najbardziej sprzyjające temperatury, czyli od 16 do 27 stopni Celsjusza, można liczyć decydując się na przyjazd w kwietniu lub maju. W ramach udogodnienia dla turystów przygotowano bogatą bazę noclegową, w tym kamping na samej granicy terenu chronionego, nad brzegiem rzeki Kolorado.
Zdecydowanie warto choć raz w życiu doświadczyć magii Arches. Tysiące ludzi odwiedzających rokrocznie park są najlepszym dowodem na jego wyjątkowość. To Dziki Zachód w najpiękniejszym wydaniu – indiańskie tipi rozbite na jednym ze wzgórz prawdopodobnie nikogo by nie zaskoczyło.